W ramach 15 kolejki Ekstraklasy, Zagłębie Lubin mierzyło się na własnym boisku z Widzewem Łódź.
Miedziowi mają za sobą passę trzech porażek z rzędu, kiedy to musieli uznać wyższość Jagiellonii Białystok, przegrywając na wyjeździe 0-2, Radomiaka Radom (przegrywając po raz pierwszy w tym sezonie na własnym boisku 2-3) oraz Rakowa Częstochowa, kiedy w ostatniej kolejce sromotnie przegrali 0-5.
Z kolei zawodnicy z Łodzi wygrali jeden z ostatnich pięciu meczu i z dorobkiem 15 punktów zajmują czternaste miejsce w tabeli mając jeden mecz rozegrany mniej. Zaległe spotkanie zostanie rozegrane 18 listopada z Ruchem Chorzów na własnym boisku.
Pierwsze dwadzieścia minut toczyło się głównie w środkowej strefie boiska i było niewiele sytuacji bramkowych. W 22 minucie piłka wpadła do siatki gospodarzy, jednak hiszpański napastnik Jordi Sanchez był na spalonym. Kilka minut później swoją sytuację miał Mateusz Wdowiak, jednak jego uderzenie było niecelne. Ostatecznie, pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem i niewiele zapowiadało na to, że obraz gry może ulec zmianie. W 60 minucie Dawid Kurminowski, był popchnięty przez obrońcę Widzewa i Miedziowi mieli rzut karny, którego nie wykorzystał Damian Dąbrowski, jednak Mateusz Wdowiak skutecznie dobił piłkę do bramki Widzewa. W 75 minucie piłka po raz drugi wpadła do bramki Zagłębia, jednak po raz kolejny sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. W ostatnim kwadransie swoje szanse mieli Kacper Chodyna oraz Dawid Kurminowski, jednak ich strzały pewnie bronił Henryk Ravas, słowacki bramkarz Widzewa. W doliczonym czasie gry padł bardzo kontrowersyjny gol dla Widzewa, gdzie po błędzie bramkarza wskutek agresywnego pressingu do siatki Miedziowych trafił Ivan Rondić.
Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 1-1, a w następnej kolejce Zagłębie pojedzie do Łodzi na mecz z Łódzkim Klubem Sportowym, który odbędzie się 24 listopada o godzinie 18:00.