Zniknął prezes, nie żeby wcześniej było go widać, ale teraz znów nam zniknął tak skuteczniej. W myśl prawdy, nie ma co kręcić się w pobliżu porażki, – bo przecież jeszcze broń boże zaczną cię z nią utożsamiać. Inni zawodzą, przecież nie on, pozatrudniał fachowców, to niech teraz ci eksperci ponoszą konsekwencje, niech radzą sobie z problemami, które stworzyli…
Może i bardzo wszystkim podpadniemy, ale ogłaszamy tezę, której nikt jeszcze nie wygłosił: obecny prezes jest słabszy od Artura Jankowskiego! Tamten przynajmniej wykazywał minimalne zainteresowanie i może, choć z gracją słonia w składzie porcelany, starał się zabierać głos, reagować, a szrot sprowadzał sobie sam, nie potrzebował do tego naddyrektora sportowego.
Ale spokojnie, spokojnie, zbliża się 11 listopada, pojawi się niebawem okolicznościowa grafika, prezes Michał Kielan w białej koszuli, pod krawatem i z poważną miną złoży pod pomnikiem pamięci wieniec i w imieniu społeczności Zagłębia Lubin odda cześć bohaterom walczącym o niepodległość ojczyzny. Żeby było jasne, tak należy robić! Obecny sternik miedziowego klubu ma jednak w zwyczaju bardzo się z tym obnosić, jakby faktycznie robił coś szczególnego, tak ważnego, że gotów jest opuścić swoje biuro i publicznie się zaprezentować, chętnie pozując do zdjęć. Na całe szczęście nie musi tam zabierać głosu, więc faktycznie na takich uroczystościach wygląda nader poważnie…
Skoro prezes nie zabiera głosu i nie podsumowuje nam wczorajszego blamażu, to go wyręczymy. Wyszliśmy niewątpliwie z nastawieniem, że rozśmieszymy do rozpuku rywali, wystawiając obok siebie Nalepę i Kirkesova, jak Raków będzie się tarzał ze śmiechu, to na spokoju, bez zbędnego pośpiechu, wtoczymy im piłkę do bramki. Nie wyszło, no kurwa nie wyszło! Na następny mecz oczywiście wyciągniemy wnioski i będzie tylko lepiej. To w gwoli podsumowania. Delikatny progresik jest, bo tym razem oddaliśmy JEDEN celny strzał, w pucharowym meczu z Cracovią było ich zero. Do tej pory zachodzimy w głowę, swego czasu ze składu zniknął Dieng, było o nim cicho i tyle, choć pensję dostawał. Teraz Waldemar Fornalik niczym Harry Houdini sprawił, że zniknęli Jach, Kruk i Bohar, co słychać u gości nie wiemy. Apelujemy więc niech śląski magik sprawi, że do kompletu znikną tak Munoz, Kirkeskov czy Nalepa, a jeszcze lepiej, niech zaginą ich umowy z Zagłębiem! Trochę się o tym mówiło kilka tygodni temu, że zawodników od początku sezonu trapią kontuzje, że może są źle przygotowani? Od kilku meczów chłopaki chyba nie biegają i nie walczą, żeby nic sobie nie zrobić, widocznie takie mają założenie. Jak tak dalej pójdzie, to śląski Houdini będzie musiał znaleźć dla siebie pomysł na efektowną ucieczkę, wszak oryginał był w tej dziedzinie niezrównanym mistrzem. Na niwie trenerskiej specjalnie mu obecnie nie idzie…