A było już tak pięknie, pełne trybuny, na horyzoncie europejskie puchary, kozackie transfery i inne cuda. Zagłębie kolejny sezon w teorii zarządzane przez Michała Kielana, zostało brutalnie zweryfikowane w kilka tygodni, na każdej płaszczyźnie! Dziś znów piewcy prezesa zrzucą wszystko na grajków, na słabą dyspozycję i nijakość w grze zespołu prowadzonego przez Waldemara Fornalika? Owszem piłkarze nie pomagają, ale jak głosi stara prawda, ryba zawsze psuje się od głowy, a problemy, które punktowaliśmy przez wiele ostatnich miesięcy, są ciągle aktualne. Nie zmieni się póki co – nic, gdyż znamy już wyniki wyborów i sternik naszego klubu po prostu będzie teraz tylko siedział w swym gabinecie, nie podejmując żadnych decyzji, czekając na wyrok. Nam jednak zaczyna majaczyć na horyzoncie wizja Płocka…
Nie może być dobrze, jak nasz najlepszy stoper w 1. minucie meczu odprowadza napastnika rywali pod swoją bramkę, by ten otworzył wynik spotkania. Z całym szacunkiem ale Aleks wczoraj zachował się jak grzeczny uczeń, który przeprowadza staruszkę przez pasy, proponując, że poniesie jej torbę z zakupami! Czego mamy oczekiwać od zespołu, jak jeden z jego liderów (przynajmniej finansowych), puszcza kasztana bezpośrednio z rzutu rożnego i to po krótkim rogu? Ogólnie to grecki bohater, nie dość, że miał dłuższy urlop, który wydłużył sobie jeszcze na własne życzenie niezaleczonym urazem. I ciekawe czy owa kontuzja pokrzyżowała plany o wielkim transferze choćby do Szkocji, co wcześniej już sugerowaliśmy. Bo w wielką miłość do Zagłębia jakoś trudno nam uwierzyć… Dioudis nie jest obecnie wartością dodaną, w ciągu kilku ostatnich tygodni sprowokował kilka groźnych sytuacji i nie pomagał przeciekającej obronie. Pastwić się nad zespołem nie będziemy, nie jesteśmy mściwi, a że piłkarze w ostatnich tygodniach sprawili, iż z naszych oczu popłynęła krew, to tylko wskażemy kilka naszych obserwacji: Munoz może już zimą nie wracać z urlopu – jak tylko przyszedł, to już go rozgryźliśmy, Kirkeskov i Grzybek tylko zabierają miejsce w składzie wychowankom, nie mamy mentalnego lidera, Kacper Chodyna powinien zastanowić się natomiast, czy chce grać w Lubinie, czy jednak potrzebuje zmiany, bo 3-4 niezłe mecze w rundzie, które zwykł serwować, to zdecydowanie za mało. Nie mamy kręgosłupa zespołu, nie mamy lidera i niestety od szkoleniowca nie bije charyzma (z tym akurat się liczyliśmy).
Znów przyczepimy się do promocji spotkań i sztampy w mediach klubowych. Z całym szacunkiem, ta dyniowa strefa to kogo miała przyciągnąć na stadion, skoro mało kto o niej wiedział? Zrobić coś, by zrobić… Jakoś mecz z Lechem udało się nakręcać, sprawić, że i kibice czuli się odpowiedzialni za rekord frekwencji. Był pomysł, była wiara. Dziś znów to samo, tak samo zawodnicy męczą bułę, tak samo w sterowanych rozmowach męczy ją prezes, tak samo przynudzają w klubowych mediach. Zagłębiem przestają interesować się nawet specjaliści i eksperci, studia meczowe dotyczące naszego klubu są nudne i robione na siłę, widać, że męczymy i ludzi z Canal Plus. Obserwujący gdzieś na uboczu ligowe spotkania naddyrektor Piotr Burlikowski swoją miną zdradza również, że coś tu nie gra i nie chodzi tutaj o tych czepialskich kibiców. Jeśli się mylimy, to niech prezes stanie i powie nam wszystkim, wreszcie przygotowując się do zabrania głosu, stojąc bez tańczenia, kręcenia i cmokania:
– jaki ma pomysł na Zagłębie Lubin? – kto ponosi odpowiedzialność za transfery, marazm, puste trybuny?
– czy uważa, że dostatecznie przykłada się do pracy (tej odpowiedzi oczekiwaliby również pracownicy klubu, jak nam się wydaje)?
– czy to prawda, że Marcel Reguła odchodzi, ponieważ jest niepoważnie traktowany i w ramach kary już sadzany jest na ławce rezerwowych w U-18? (przypominamy, że chłopak jest reprezentantem Polski, który świetnie rokuje) – czy na podobny los mają liczyć: Matys i Orlikowski – kolejni reprezentanci, którzy zechcą się w końcu upomnieć o swoje? Panie prezesie, tylko tak przypominamy, że chwali się pan Regułą na swoim koncie na portalu X, a chłopak jest kasowany! W sumie nie tylko on, bo to nie jest pojedynczy przypadek.
– co ze wszystkimi inwestycjami? Miała być wymiana krzesełek na przerwach na Reprezentacje, były już dwie i nadal nic się nie dzieje.
Na dziś tyle, teraz idziemy w kąt dalej psioczyć i wierzyć, że jeszcze będzie normalnie. P.S. wcale, a wcale nie mamy satysfakcji, że to o czym rzygamy od wielu miesięcy się sprawdza, tym bardziej żal ściska nam dupy.