Zacznijmy od początku. Filip pojawił się w Lubinie w przerwie zimowej sezonu 2015/16. Zajmowaliśmy wtedy 7. pozycję ze stratą 9 punktów do 3-go miejsca. Ta strata byłaby mniejsza, gdyby nie porażka w ostatniej jesiennej kolejce z ostatnim w tabeli Górnikiem Zabrze (2:4).
Choć Starzyński był tak naprawdę tylko kolejnym typem odrzuconym przez zachód (i to nie jakiś poważny z TOP5, a przez belgijskiego średniaka), to trochę go kojarzyłem, bo wcześniej w EKS „robił robotę” dla Ruchu Chorzów (średnio w sezonie 7 goli i 10 asyst to świetne statystyki).
Przyszedł i faktycznie poprawił naszą grę. Zrobił to, czego nie potrafili ze względów zdrowotnych Vlasko, lub ze względów jakościowych Rakowski (rok starszy od Filipa, dziś gra w IV lidze). Nasz – wówczas tylko wypożyczony na pół roku – new player w 16 ligowych meczach ustrzelił 3 gole i zanotował aż 10 asyst (!!!), Rewelacyjnie się wpasował do składu, ale nie był jedynym „błyszczącym” wtedy piłkarzem – świetnie grali również Jarosław Kubicki i przede wszystkim Maciej Dąbrowski. Choć strata do podium, jak już pisałem powyżej, nie była z gatunku „nie do odrobienia”, to pamiętam dobrze, że udało się ją odrobić z nawiązką a formę mieliśmy taką, że gdyby sezon potrwał jeszcze 2-3 kolejki to może i nawet Mistrza byśmy wtedy ugrali 🙂
Na moim fanpeju uznałem go za Piłkarza Sezonu.
Nawałka powołał bohatera tego felietonu na Euro2016 – dał mu pograć minutę. Jak się później okazało był to jego pożegnalny występ w Reprezentacji Polski. W sumie jako zawodnik Zagłębia zagrał w niej 3 razy i zdobył 1 bramkę.
***
Przed sezonem 2016/17 wiele się działo w „gabinetach”. Podobno nie było łatwo negocjować z Lokeren, ale finalnie cieszyłem się bardzo, gdy udało się go ściągnąć już na stałe. Wykupiono go za ciężkie jak na warunki lubińskie pieniądze (0,5 M Euro), z myślą by teraz pograć nim w pucharach a potem odsprzedać… To pierwsze wyszło średnio (bądźmy ze sobą szczerzy – nie udało nam się przebrnąć kwalifikacji) – to drugie nie wyszło w ogóle…
***
Filip wczoraj ogłosił swoje odejście z Zagłębia.
Jakie były jego statystyki w Zagłębiu? Wszyscy teraz na twitterku podają sumy zachwycając się jednocześnie liczbą jego bramek i tym, że nikt inny tylu nie zdobył w Ekstraklasie przywdziewając naszą koszulkę…. OK.
220 meczów – 52 gole
A gdyby odliczyć rzuty karne?
220 meczów – 25 goli
Tak, ponad połowa jego dorobku to rzuty karne. Ktoś teraz powie „to też trzeba umieć! Wytrzymać napięcie i w ogóle!”. No zgadza się. Ale nie tylko Filip umie trzymać napięcie (chociaż 4 karne nie wykorzystał… byłby i 5-ty, ale udało mu się dobiec i dobitkę wykorzystać)… A pomyślcie o takim np. Szyszu – gdyby dostawał rzuty karne, miałby jeszcze lepsze statystyki, może udało by się znaleźć na niego kupca za jakieś poważne pieniądze i nie odchodziłby do Turcji za free?
Albo o Tuszyńskim w sezonie 2018/19. Strzelił wtedy 10 goli – z rzutami karnymi Filipa miałby około 20, vicekrólem strzelców Ekstraklasy by został i dziś byście o nim mówili „to była legenda!” 🙂
„Popularny Figo umie w rzuty wolne” – tak pieprzyli komentatorzy C+ (najczęściej Maciej Murawski).
Mit ten narodził się (i wtedy w sumie nie był jeszcze mitem 🙂 ) w sezonie 16/17.
Filip strzela 8 goli z czego 4 z rzutów wolnych! W ciemno stwierdzam, że pewnie był pod tym kątem najlepszy w Ekstraklasie wówczas.
No ale potem…
Sezon 17/18 – 1 gol z rzutu wolnego
Sezon 18/19 – 0 z rzutów wolnych (ale 1 z rożnego!!!)
Sezon 19/20 – 0 z rzutów wolnych
Sezon 20/21 – 1 gol z rzutu wolnego (pod koniec sezonu)
Sezon 21/22 – 1 gol z rzutu wolnego
Sezon 22/23 – 0 goli z rzutów wolnych
Pól gola z rzutu wolnego na sezon, a komentatorzy C+… ehhh 🙂
Podchodzi do każdego rzutu wolnego a tylko tyle wykorzystał… Ktoś powie „no dobra, ale rzut wolny to nie zawsze strzał, to często a nawet częściej podanie do kogoś na główkę”… Taaaa, ja pamiętam te podania… na główkę kogoś kto stał w murze, bo tam często kończyły „podania” Filipa 🙂
Z rzutów wolnych zanotował 6 asyst.
„Filip dużo walczył, nierzadko był czołowym piłkarzem ZL w statystyce przebiegniętych kilometrów!” – argument dobry dla frajerów. Znaczy – no OK, statystyka jest fajną ciekawostką, ale wiecie, ja np. mam już swoje lata, szybkość nie ta, ale w 90 minut te 15 km przebiegnę… Taki dystans dawałby mi w każdym meczu Ekstraklasy 1 miejsce pod względem przebiegniętych kilometrów 🙂 W piłce nie chodzi o to, żeby dużo biegać, tylko mądrze… i szybko… Filip nie biegał szybko. Powiedzieć, że biegał średnio byłoby nadużyciem. Był człapakiem. Spowalniał naszą grę.
Jak ktoś się zastanawia jak by wyglądał dzisiaj piłkarz z lat 70-tych, to właśnie tak! Wiele razy można było pójść z kontrą no ale niestety piłka trafiała pod nogi Starzyńskiego a ten jeeeeeb po hamulcach akcji…
„Ale ile miał asyst! Gdyby miał lepszych napastników tylko!” – tak, to sensowny argument w prawie każdym sezonie oprócz właśnie skończonego, bo w nim nikt za bardzo Filipa z asyst „nie okradał”. Chodyna swoją nieskutecznością okradał Łakomego jak już…
Ale fakt – Filip podsumowując miał sporo asyst i – w moim odczuciu – za to należą mu się brawa… Choć też bez przesady, był ofensywnym pomocnikiem który wykonywał wszystkie stałe fragmenty gry – kto jak nie on miał mieć te asysty?
Z rzutów rożnych na przykład… o – kiedyś fajną opinię o asystach z rzutów różnych słyszałem 🙂 „Powiedz do kogo wrzucasz i jak mu spadnie na łeb i on strzeli, to wtedy to jest asysta. Inaczej to po prostu wrzucasz na aferę i tyle” 🙂
Filip asyst z rzutów rożnych miał 11. Całkiem sporo zważywszy na to, że wszystkich miał 51.
Kończąc… jak jakiś czas temu robiłem swoją „11-kę najlepszych w historii ZL”, to wstawiłem tam Filipa do składu, ale z całej tej piątki pomocników która w składzie jest, Filip wg mnie jest najsłabszy piłkarsko.
Legenda klubu? No tak… Ale też i zawodnik, który odszedł przynajmniej o 1 sezon za późno…