Wychodzi na to, że wbrew zarzutom, to Zagłębie może okazać się królem zimowego polowania na prawdziwych piłkarzy, takim przynajmniej na własnym podwórku. Wieść niesie, że testy medyczne przeszedł/ odbył Jakub Świerczok i jest o krok od podpisania umowy z miedziowym klubem. Brawo! Zawsze jednak pozostaje pewne ale, a w tym przypadku tych „ale” mamy kilka, choć oczywiście trochę też tym transferem się jaramy.
Nikt nie odbiera Kubie, że zrobił bardzo dużo dla naszego klubu w krótkim czasie. Strzelał gole, na boisku był też wartością dodaną, grał widowiskowo, skutecznie walczył o piłkę. Nastrzelał tyle bramek w jedną rundę, co Sirki, Doleżale i inni wybitni snajperzy pomnożeni razy dwa, przez cały swój pobyt w Zagłębiu, a może i by im tych bramek brakło, by wynik powtórzyć.
Nie zapominajmy jednak o kilku faktach, Kuba Świerczok ponad rok nie grał w piłkę, bo został zdyskwalifikowany za rzekomy doping. Z tego co pamiętamy, walczymy teraz spadek, zaraz, jednak o utrzymanie! Potrzebujemy zdecydowanie przygotowanych zawodników, a niedawno trafił już do nas bramkarz, który od pół roku nie grał i teraz się będzie aklimatyzował oraz przygotowywał, a być może latem sobie znajdzie inny klub, bo przecież umowa z końcem czerwca wygaśnie. Nie jesteśmy obecnie w połowie stawki i nie budujemy zespołu na kolejne lata, my walczymy, żeby zostać w lidze, walczymy o byt! Owszem, znamy potencjał Świerczoka, zna go trener Fornalik, ale znów nam trochę tutaj zalatuje odgrzewanym kotletem, bo nie było innych pomysłów (testy pączka z Hiszpanii odbieramy raczej w formie wycieczki krajoznawczej). Kolana Świerczoka, to one nas martwią, zawodnik przebył poważne kontuzje, nie jest młodszy, a jego organizm jeszcze bardziej wyeksploatowany, niż podczas pierwszego pobytu. Mamy nadzieję, że zanim zostanie z nim parafowana umowa, faktycznie w poważny sposób zostanie prześwietlony, a testy nie ograniczą się do wymiany wzajemnych uprzejmości. Tym bardziej, że przez rok (wiemy, powtarzamy się) nie grał Kuba w piłkę i nie wiemy, jak jego organizm zareaguje znów na obciążenia i boiskową walkę. Z jednej strony się cieszymy, bo Kuba Świerczok nie jest pozorantem, ale gościem, który potrafi grać w piłkę, potrafił na swoich plecach nieść całą drużynę i załatwiać jej punkty niemal w pojedynkę. Takim go również pamiętamy. Nauczeni historią mamy również pewne wątpliwości, zanim do Zagłębia wrócił Maciek Dąbrowski też byliśmy gotowi pójść pieszo do Warszawy, by go przyprowadzić z powrotem. Jak udał się ten powrót? W gwoli przypomnienia, „Dąbek” opuszczał ZL jako kozak, miał też świetny sezon w Legii, kiedy wybrano go najlepszym obrońcą ligi, kilka miesięcy później wrócił witany oklaskami do Lubina… następnie z uczuciem ulgi oddano go do ŁKS…
Motywacja, tutaj też byśmy trochę pogdybali. Kuba wzbudził ponoć zainteresowanie klubów z Azji, rywale z ligi japońskiej, w której występował zanim został zdyskwalifikowany, też wykazali aktywność. Ktoś sądzi, że ligę polską i powrót do Zagłębia zawodnik będzie traktował priorytetowo?! Znów się powtórzymy, ale obecnie potrzebujemy walczaków, bo walczymy o utrzymanie. Kurtuazja skończy się w gabinetach prezesów i na powitalnych wywiadach, bo na boisku składane deklaracje szybko weryfikują wyniki, a jeśli w sytuacji, w której obecnie jest Zagłębie, nie wkłada się sto procent serca, to ciężko będzie odbić się od dna tabeli. A Azja jest atrakcyjnym kierunkiem: kasa, szacunek do piłkarzy, warunki treningowe i sprzęt najwyższej jakości. Nie bez powodu poważni piłkarze obierają ten kierunek i nie chodzi tylko o poziom sportowy. Do Japonii czy Chin wylatują już całkiem młodzi zawodnicy, którzy niekoniecznie myślą o emeryturze.
Przedwczoraj pozyskaliśmy Luisa Matę, byłego obrońcę Pogoni Szczecin. Panie Piotrze Burlikowski, co z Bartolewskim, który jest na kontrakcie (on raczej był zawsze tym rezerwowym), ale szczególnie interesuje nas, co z panem Gruzinem Giorbelidze (zawsze musimy zajrzeć na stronę, by przypomnieć sobie jak się nazywa)?! No po coś żeś go Pan ściągał do klubu, z jakąś wizją i w jakim celu?! Transferowi Maty towarzyszy też zapaszek kotleta, bo wróbelki ćwierkają, że Zagłębie wolało pozyskać Alana Czerwińskiego. Cóż, jak się nie ma co się lubi…. Może to i lepiej, bo były defensor Pogoni był zdecydowany, by zmienić otoczenie i ma coś do udowodnienia kolegom ze Szczecina. Wygląda zdecydowanie poważniej niż nasi ulubieńcy z Kaukazu.
Mijają tygodnie, a my jak zdarta płyta (tak muzycznie w nawiązaniu do Maty), ponownie zapodamy : Kaczka w parku wrocławskim gęga, że nie macie pomysłu na Dienga. Czy zanim skończy się zima, rozwiążecie problem Gruzina (x2)? Bo sukcesem nie jest kogoś pożegnać, wypłacając mu za to kasę, jak działo się to do tej pory. Wolimy, by środki zainwestować w kontrakty dla takich zawodników, jak Tomek Pieńko. Zdecydowanie wolimy oglądać go w koszulce Zagłębia, niż egzotycznych turystów.