Służbowe sprawy zagnały mnie w tym tygodniu do Łodzi, a jak do miasta Włókniarzy to od razu pomyślałem o Widzewie i możliwości spotkania się z paroma osobami oraz zobaczenia klubowego muzeum Widzewa. Jak doskonale wiecie walczymy o takie muzeum dla Zagłębia i każda okazja żeby poszerzyć swoja wiedzę o klubowych muzeach jest przez nas wykorzystywana.
Delegacje rozpocząłem w niedzielę i miałem okazję spotkać się z Kolegami po fachu, czyli Krzysztofem Piaseckim i Marcinem Krakowiakiem. Rozmów o swoich zbiorach i klubowej historii nie było końca. Krzysiek zaprosił mnie do swojego królestwa i pokazał mi swoje zbiory, które nie tylko dotyczą Widzewa, ale także reprezentacji czy europejskich pucharów. Widok tych pięknych pamiątek mam do dzisiaj przed oczami.
W poniedziałek po pracy miałem możliwość spotkać się z prezesem Widzewa, Mateuszem Dróżdżem, dzięki któremu mogłem przekonać się na własne oczy jak prezentuje się ich klubowe muzeum. Trafiłem akurat na wystawę dotyczącą mundialu i udziału zawodników Widzewa podczas reprezentowania naszego kraju. Prezes Dróżdż osobiście oprowadził mnie po muzeum. Dziękuję serdecznie za poświęcony czas i poruszenie wielu ciekawych wątków widzewsko-lubińskich. Wraz z prezesem po klubowym muzeum i stadionie oprowadzał mnie Marcin Bryja.
Marcinowi należy się osobny akapit, bo to człowiek, który wykonuje tytaniczną pracę aby udokumentować wszystkie stroje, w jakich grał Widzew. Powstanie z tego katalog i już niewiele mu zostało, aby zakończyć pracę. Szacun!!!
Prowodyrem tych wszystkich spotkań był Marcin Krakowiak, znany też w świecie tweeterowych jako RetroWidzew. Jest pomysłodawcą i wykonawcą świetnego projektu, jakim jest mapa pamięci Widzewa. Temat, który mocno mnie interesuję i który chcę zaadaptować na lubińskim podwórku. Poza tym nadajemy na podobnych falach i mamy podobne myślenie jeśli chodzi o klubową historię i jej promowanie.
Żałuję, że nie udało mi się spotkać z Piotrkiem Goździkiem, bo to kolejna osoba, która ma pasję związaną z materiałami filmowymi i zapewne od niego uzyskałbym wiele cennych wskazówek. Następnym razem liczę, że się uda.
Była to dla mnie cenna lekcja i mam nadzieję, że przy kolejnej okazji będę mógł spotkać się z ludźmi reprezentującymi środowisko ŁKS, bo takich sygnałów parę otrzymałem, ale niestety z braku czasu i krótkiego wypadu do Łodzi, nie byłem w stanie pogodzić wszystkiego na raz.
Z czystym sumieniem polecam odwiedzenie muzeum, stadionu i klubowego sklepiku oraz restauracji, w której serwują pyszne burgery. Podziękowania dla wszystkich, których spotkałem w Łodzi i za rodzinne przyjęcie. Byłem naprawdę miło zaskoczony.
P.S. Gdyby otoczenia naszego lubińskiego stadionu wyglądało w połowie jak to na Widzewie to mógłbym być zadowolony. W ciągu dnia stadion i jego otoczenie żyje swoich życiem. Warto przekonać się samemu.
Zapraszam na małą fotogalerię mojego autorstwa.