Dwa dni po meczu, kilkadziesiąt godzin po wystąpieniu Stokowca, a my ciągle nie wiemy jak odebrać to wszystko, co dzieje się wokół klubu. Rany zamiast się zasklepiać, co chwilę się otwierają, co chwilę jesteśmy negatywnie zaskakiwani.
Niedawne opinie byłych podopiecznych, co do obecnego szkoleniowca naszego klubu sugerują, że brakuje mu w sztabie Łukasza Smolarowa, który wykonywał dobrą robotę i być może pełnił rolę „bezpiecznika”, mediatora przykładającego do głowy lód, kiedy Stokiemu płonęła bardziej, niż zwykle. Pod sektorem trener Zagłębia się zbłaźnił, nie potrafimy w jego wypowiedziach znaleźć logiki i sensu, brzmiał jak przegrany, któremu nikt nie jest już w stanie pomóc. Absolutnie wszyscy przyjęliśmy, że on sam chyba nie widzi sensu dalszej współpracy i od momentu opublikowania nagrań z „Przodka” czekaliśmy na wyroki… bo nie oszukujmy się, winnych tej sytuacji jest zdecydowanie więcej, niż najpopularniejszy obecnie w Polsce trener i pracownicy pionu sportowego.
Żadnych reakcji ze strony klubu do tej pory się nie doczekaliśmy. Nie wiemy, jaki pomysł na ratowanie nie tylko zespołu przed spadkiem, ale już i reputacji klubu ma prezes Michał Kielan. Szefowi Zagłębia tylko przypomnimy – w piątek gramy kolejny mecz! Zostały dwie ligowe kolejki do zimowej przerwy i obowiązkiem zarządu jest teraz dopilnować, by ta rozbita mentalnie drużyna chociaż powalczyła.
Nie jest lepiej i na niwie komunikacyjnej, przykre, że to na łamach „Przeglądu Sportowego” w pierwszej kolejności tłumaczył się ze swoich zachowań Piotr Stokowiec, dopiero kilka godzin później zostało zamieszczone jego oświadczenie w oficjalnych mediach klubu. Możemy tylko się domyślać, dlaczego tak się dzieje. Co do samej treści oświadczenia i argumentów, to Stoki przeczy sam sobie, powołując się na wycięcie pewnego fragmentu jego wypowiedzi, który był dla niego niekorzystny. Sama w sobie „lapidarna” wypowiedź (o której mówi) jest krótka i wyrazista, tak właśnie się trener wypowiedział, a wystrzelił z Niepołomicami, by dodać właśnie dramaturgii, wyrazistości, gdyż Puszcza mogła wydawać się „egzotyczna”. Reasumując: jeśli uznamy, że Stokowiec wypowiedział się lapidarnie, to nie zostało nic zmanipulowane. Bo uderzył dokładnie w punkt, w który chciał uderzyć. KONIEC. Zapewne samo oświadczenie zostało przeczytane, sprawdzone, skorygowane a może i sporządzone przez specjalistów od komunikacji. Trener przeprosił Puszczę Niepołomice, jej kibiców, przyznał, że wyciągnął wnioski. A co z nami, kibicami Zagłębia? Co my usłyszymy? Klub znowu nie będzie się z nami komunikował?
W ostatnich godzinach nie zapadły żadne decyzje, lub jeszcze nie zostaliśmy o nich poinformowani. Wszyscy mają ostatnio wolne, czy to przez nadmiar pracy, w co przecież nie wątpimy? Dziś Wszystkich Świętych a żadnych działań i informacji ze strony klubu w związku ze świętem. Może warto było wysłać dzieciaki z akademii na groby byłych „Miedziowych”, wspomnieć tych, którzy ostatnio nas opuścili? A może powinniśmy szukać informacji gdzie indziej, może napisze o tym Antoni Bugajski, albo któryś z lokalnych dziennikarzy? No fakt, na klubowego Facebooka wrzucono okolicznościową grafikę, chylimy czoła. Wszystkich Świętych to radosne święto, księża często to podkreślają, nam klub zafundował jednak całotygodniowe zaduszki, oby nie skończyły się one kolejnym pogrzebem w piątek.