Kojarzycie taki film „The Expendables” (przetłumaczony jako NIEZNISZCZALNI)? Może nie wszyscy oglądali ale pewnie większość się orientuje – spora banda podstarzałych bohaterów kina akcji (+J.Statham) zebrała się w jednym miejscu i strzelają do złych ludzi. Przepis na wyciągnięcie kasy od widzów jest tu prosty -> uderzanie w sentyment. I choć film fabularnie jest mocno taki sobie, to się sprawdza (szczególnie finansowo). W końcu kino to rozrywka.
Piłka nożna to też rozrywka, ale jednak trochę innego rodzaju. Sentymenty owszem, mogą ściągnąć kilku kibiców na trybuny i dać parę złotych więcej do kasy… ale goli nie będą strzelać.
Jak czytam te wybuchy radości na TwitterZL, że Arkadiusz Woźniak wrócił oraz że Burlikowski negocjuje z Alanem Czerwińskim, Damjanem Boharem (o dziwo negocjacje z Jarosławem Jachem radości wśród kibiców nie budzą ŻADNEJ), sugestie że powinien jeszcze do Świerczoka zadzwonić, to… zastanawiam się, dlaczego ci ludzie nie domagają się jeszcze Jarosława Baki w bramce zamiast Bieszczada 🙂 Z Jarosławem zdobywaliśmy Mistrzostwo Polski a z Kacprem ledwo przed spadkiem się uratowaliśmy 🙂
Skąd mój zgryźliwy sceptycyzm? Już tłumaczę – z doświadczenia.
A teraz step by step :
Woźniak – jakaś część społeczności kibicowskiej widzi w nim wzmocnienie DRUGIEJ drużyny i to jest dla mnie jak najbardziej OK. W tych kategoriach patrząc zawodnik pierwszoligowy z przeszłością w Ekstraklasie może być tak rozpatrywany. Poza tym on jest tam sprowadzany nie tylko dla wartości sportowej ale przede wszystkim mentalnej. Arek, chłopak z Mickiewicza, nasz człowiek. Super. Natomiast ludziom, którym się widzi że Arek będzie solidnym uzupełnieniem pierwszego zespołu pragnę przypomnieć, że jeśli w przyszłym sezonie chcą czegoś więcej niż obrona przed spadkiem to nie można się zadowalać piłkarzem, który jest lepszy raptem od Podlińskiego, bo to stanowczo za słaba rekomendacja.
Czerwiński – okoliczności jego odejścia z Zagłębia już prawie nikt nie pamięta (ja pamiętam bo pamiętliwy jestem w tych sprawach 🙂 ) a wyglądały one tak, że w grudniu 2019 Alan opowiadał w gazetach, że „negocjuje przedłużenie kontraktu z klubem” a w styczniu podpisał kontrakt z Lechem bo (i to też jego słowa) „nie dostał żadnej oferty od Zagłębia”. Takie tam pierdololo dla naiwniaków 🙂 Że chciał odejść żalu nie mam. Grając dla Lecha miał szansę pokazania się w pucharach, większą ekspozycję by do kadry trafić (i to mu się udało – debiut zaliczony), ale nie lubię jak się ściemnia w wywiadach. Wolę jak piłkarze nic nie mówią miast kłamać. No więc negocjuje się z Alanem, bo Kacper Chodyna poczuł się już gotowy do grania gdzie indziej w jakiejś lepszej lidze (pochopnie w mojej opinii, ale jeśli ma odejść za rok za darmo to pewnie – niech go gonią już teraz. A że chłopak jak pójdzie za wysoko to przepadnie, to już jego a nie nasz problem).
No więc wizja powrotu Alana jakoś wielce mnie nie kręci. Za pierwszym podejściem traktował nas jako przystanek ku większej karierze i to było dobre. Piłkarze mają całkiem inne motywacje gdy ich kariera jest na krzywej wznoszącej a inne, gdy krzywa jest spadkowa. Drugie podejście (jeśli nastąpi) będzie po odbiciu się od innej drużyny Ekstraklasowej. Oczywiście, że pamiętam Alana jak grał gdy u nas był, ale jakie jest prawdopodobieństwo, że tak znowu będzie? Maciej Dąbrowski jaki był przed odejściem do Legii Warszawa (przypomnę – był czołowym obrońcą Ekstraklasy) a jaki był, gdy Legia Warszawa go oddawała (przypomnę – nie był nawet czołowym obrońcą Zagłębia). Motywacja transferowa graczy będących u nas jest kluczowa. Gdzie teraz Alan mógłby się od nas wyrwać? Grecja? Turcja? Austria? Ciężko będzie. Ukraina i Rosja byłyby realnymi kierunkami jeszcze rok temu, ale teraz wiadomo jak jest. Zatem zagrożenie, że damy mu „komin płacowy” a on sobie na nim wygodnie osiądzie jest moim zdaniem na tyle duże, że nie można go lekceważyć. Gdybym był Burlikowskim – raczej bym się takiego ryzyka nie podjął.
Bohar – był u nas 2 lata. Pierwszy sezon to mega-zespołowa gra z jego strony. Nawet jak miał dobrą sytuację strzelecką to szukał możliwości podania. Drugi sezon – diametralnie inne podejście. Nawet jak nie miał dobrej sytuacji to strzelał. Zaowocowało to co prawda świetnym wynikiem bramkowym, ale ten egoizm w jego grze był widoczny dla wprawionego oka (bo często szkodził drużynie, przy grze zespołowej moglibyśmy mieć kilka punktów więcej). Damjan „grał na transfer”, ale 4-ta drużyna ligi chorwackiej to był max, jaki się na niego mógł skusić. I teraz Damjan powoli przestaje być tam potrzebny, ma 30 lat i negocjuje kontrakt z Zagłębiem. Za ile będzie grał? Jaką będzie miał motywację by robić to jak najlepiej? Jakie jest ryzyko, że „osiądzie wygodnie na kominie płacowym”?
Jach – w 2017 mówił „ja to się w Zagłębiu już nic nie nauczę”. Potem dopowiadał, że nie miał na myśli iż klub taki kiepski, tylko że on już z tej ligi wyrósł. Tak „wyrósł”, że w 2019 wrócił by znowu się w niej „nic nie uczyć”, tym razem w Częstochowie 🙂 Swoje w życiu już zarobił (tzn coś jeszcze zarobi, ale do kontraktu na poziomie angielskim to się nawet w połowie już nie zbliży), motywacja do jak najlepszej gry nie będzie już taka jak kiedyś ale… jest młodszy od wyżej wymienionych (nie wiele bo rok od Alana i 2 lata od Damjana, no ale w zawodzie piłkarza to nie mało). Poza tym odbił się nie od polskiej czy chorwackiej drużyny, tylko od Premier League. Najlepszej ligi świata. Tak, po drodze nie wyszły mu też wypożyczenia do Turcji czy Holandii, ale tam był na statusie wypożyczonego i jest to jakaś niewielka okoliczność łagodząca, która – moim zdaniem – czyni go z tych trzech powyższych „odgrzewanych kotletów” kotletem najbardziej zjadliwym. Tu jeszcze jakąś szansę na auto-motywację dostrzegam… Ale to – znowu – ryzyko, którego nie można lekceważyć… Bo Jarek tu też chce „kominowej” pensji…
I żeby była jasność – absolutnie nie kwestionuję potencjału sportowego wyżej wymienionych. Oprócz tego Stokowiec szykuje się na grę 3 środkowymi obrońcami (i wtedy Jach jako lewośrodkowy byłby idealny, obok niego Ławniczak i Kopacz jako środkowoprawy) i dwoma wahadłowymi (z prawej Czerwiński, z lewej raczej Bartolewski na tej pozycji a Bohar gdzieś wyżej) to – teoretycznie – świetne opcje jak na naszą Ekstraklasę… Jest w tym wszystkim logika, nie przeczę, TYLKO czy nas stać na ryzyko finansowe? Wydatek na ich ściągnięcie i późniejsze utrzymywanie będzie ogromny! Z ligi przez nich nie spadniemy (casus Sernasa, Małkowskiego, Kwieka i innych się nie powtórzy), ale jeśli lubińska wersja „Niezniszczalnych” nie uda się w takim stopniu jak ta filmowa, to czkawka będzie nam się odbijała baaaaaaaardzo dłuuuuugo i gdzieś po drodze zabraknie na podwyżki dla Pieńki czy innego młodziaka, którzy – jeśli nie będzie czym ich zatrzymać – wyjadą z klubu za psi grosz…