̶Ł̶y̶ż̶k̶a̶ ̶d̶z̶i̶e̶g̶c̶i̶u̶ …. WIELKI KOCIOŁ DZIEGCIU na początek – Tuszyński. Zwykle robił robotę, były skuteczne zastawki, dobre podania dawał… Dzisiaj tego nie było a ta sytuacja w której mógł strzelać albo nawet kopnąć w kierunku bramki (Bohar już tam się czaił niekryty)… ręce mi opadły. Zachował się jak gość, który w ogóle lewej nogi nie ma. Bał się strzelać? Napastnik? Jeszcze wcześniej też w dobrej sytuacji za długo zwlekał ze strzałem… Ehhh…Katastrofa dzisiaj.
̶Ł̶y̶ż̶k̶a̶ ̶m̶i̶o̶d̶u̶…. OCEAN MIODU – Slisz. To, co ten gość dziś pokazał… Nie wiem, kiedy mi bardziej zaimponował – wtedy gdy 3 razy w ciągu 8 sekund zablokował strzał lechistów czy wtedy gdy poszedł do przodu, przyblokował wyjście z własnej połowy lechisty, potem dobrze odebrał podanie od Bohara i zrobił karnego… Znowu przebiegł najwięcej km ze wszystkich, przy czym nie wyglądał na jakiegoś specjalnie wypompowanego…. Ależ brylancik nam się trafił!