To, że nie mamy nikogo, kto w trudnych momentach umie strzelić z dystansu albo pokiwać się w tłumie to problem.
Ale prawdziwym dramatem jest, że nie umiemy nawet wyprowadzać piłek od bramkarza. Wystarczy standardowy pressing a Hładun już kopie na oślep i zawsze kończy się to stratą. Przyjęcie kierunkowe pod pressingiem dla większości naszych piłkarzy jest wiedzą równie tajemną, jak czarna magia (nie mówię tu o Starzyńskim). Zwykłe wbieganie z piłką pomiędzy sztywno stojących piłkarzy Korony i ich wymijanie było w pierwszej połowie czarną magią dla wszystkich prócz Bohara.
Już miesiąc temu było wiadomo, jak grają kielczanie i jak zagrają przeciw nam. Nie zrobili dzisiaj nic zaskakującego a mimo to na nas w zupełności wystarczyło.
Nie jest dobrze.